PIERNICZKI
Kocham grudniowy zawrót głowy. Nawet mało przyjemne świąteczne porządki nie są w stanie mi popsuć humoru. Od listopada najważniejsze są dla mnie… pierniczki. Poprawiają mi humor. zanim wezmę miotłę i mopa do ręki zaczynam piec pierniczki. Uśmiecham się odkąd zaczynam szukać dobrego przepisu. Radość sprawia mi nawet ugniatanie ciasta, a najbardziej lubię kiedy już można te pierniczki zjeść. Dobrze jest aby gotowy wypiek odczekał kilka dni, a nawet tygodni zanim będziemy się nimi zajadać. Zapach świeżych, brązowych ciasteczek oraz podjadanie (gdy nikt nie widzi) sprawia, że od razu lepiej znosi się świąteczną gorączkę.
Składniki:
- 5 łyżek miękkiego masła
- ½ szklanki brązowego cukru
- ¼ szklanki miodu
- 1 jajko
- 2 i ¼ szklanki mąki pszennej
- 1 łyżeczka sody
- 3 łyżeczki przyprawy do piernika (można dać więcej)
- 1 łyżeczka kakao (żeby pierniczki miały ciemniejszy kolor)
Wszystkie składniki wymieszać i zagnieść ciasto. Rozwałkować, delikatnie podsypać mąką, na grubość około 3 mm, wycinać pierniczki. Układać na blaszce wyłożonej papierem.